Święto Żuromina za nami. Piątkowa impreza samorządowców - dla mnie po raz pierwszy - nie wywołała szczególnych emocji. Było nudno i przewidywalnie. Wychwalano sukcesy, przedstawiano dokonania, a słowem przewodnim była "współpraca" Jestem kilka miesięcy samorządowcem, a od kilku lat obserwuje wnikliwie nasz samorząd i jakoś inaczej to wygląda. Nie będę opisywał tego "zjawiska", powiem tak: "współpraca" Naszych Władz ma miejsce na 3-4 miesiące przed każdymi wyborami samorządowymi, a później każdy sobie i sam. Jako przykład - droga ("schetynówka") Żuromin-Kliczewo nie jest w stanie tego obronić, bo to wymuszona współpraca. Na co dzień nic takiego nie istnieje. Takie są fakty. To propaganda.
Były nagrody za wybitne osiągnięcia i zasługi. Cieszy mnie wyróżnienie "matki chrzestnej żuromińskiej obwodnicy". Przyłączam się z gratulacjami i podziękowaniami.
Należy wspomnieć o garniturze gości. Zdziwiony byłem nieobecnością "pewniaków". Kilka ciekawych wystąpień, kilka mniej. Norma.
Gwiazdami w pełnej krasie były w finałowej części jednak osoby z poza polityki. Dwie śliczne młode damy, Żurominianki, dały koncert swoich umiejętności (pokaz możliwości ograniczył sprzęt i miejsce). Wykonanie kilku utworów muzyki klasycznej rozpuściło nie jedno oko. Poleciała łezka. Super sprawa. Gratulacje i życzenia dalszej wytrwałości w doskonaleniu Swojego talentu Drogie Damy.
Część nieoficjalna została storpedowana przez burzę, więc zostaliśmy zmuszeni do pozostania w budynku szkoły. W kuluarach toczyły się rozmowy, ja jednak nie czułem się zbyt komfortowo. Uważam że zamiast przygotowania pomieszczeń - klas należałoby do tego wykorzystać hol, świetlicę czy salę. Doszło do tego że każdy "obóz" schował się do swojego gabinetu. Nie służyło to rozwojowi współpracy, tylko konserwowaniu tego co jest. Zabrakło integracji, a to daje początek do współpracy.
Tak jak wspomniałem burza pokrzyżowała plany organizatorom i piątek można było uznać za skończony.
W sobotę miało być lepiej. Rywalizacja sportowa, mecz w piłkę nożną, spotkanie się w innym wymiarze dawało nadzieję że będzie inaczej. Pogoda dopisała, nawet za bardzo. Zgłosiły się 3 ekipy: SLD-gospodarz, MY-PO i PSL. Turniej stał się faktem. Dopisali goście. Drużynę SLD wzmocnił transfer Posła Marka Wikińskiego oraz jedynki do Sejmu Krzyśka Gawkowskiego. Ku mojej uciesze dotarli do Nas goście: Pani Minister Julia Pitera - Nasza "jedynka" do Sejmu oraz Senator Eryk Smulewicz. W drużynie PSL zamiast świata polityki koledzy ściągnęli posiłki sportowe co dało się odczuć w końcowym obrachunku. Żeby nie nudzić My przegraliśmy mecz z SLD oraz z PSL i zaleliśmy 3 miejsce. Zwycięstwo przypadło PSL, choć kadra budziła kontrowersje. Widownia była, zabawa udana, konkursy w przerwach dla dzieci. Prawdziwy piknik. W trakcie meczu z PSL, doznałem kontuzji-bolesnej-lewego uda, co jak się poźniej okazało wykluczyło mnie z udziału w wieczornej części obchodów.
Nie znam opinii i komentarzy jak wyglądały imprezy sobotnie, jednak odniosłem wrażenie, że frekwencja nie nie była zbyt duża. Myślę że spowodowane było to zbieżnością dat imprez w sąsiednich miastach Mławie i Sierpcu. Ale to pozostawiam do przemyśleń organizatorów.